W sobotnie przedpołudnie koszykarze z rocznika 2004 uczestniczyli w kolejnym turnieju minikoszykówki w cyklu rozgrywek o Puchar Śląska w Bytomiu. Jak pamiętamy, ostatnia nasza wizyta w tym mieście zakończyła się wygraną, także i tym razem liczyliśmy na pozytywne wieści.
W swoim pierwszym meczu tyszanie grali z rówieśnikami z Bytomia. Od pierwszej minuty dobra gra przełożyła się na wynik 13:2 po pierwszej kwarcie. I kiedy w kolejnej łatwe punkty szybko zdobyli Patryk Wojtyka i Mateusz Żmuda i wydawało się, że mecz potoczy się bez historii, tyska drużyna stanęła. Nieporadność w grze w ataku, straty oraz coś co pierwszy raz mogliśmy zauważyć – słaba obrona. Od tego momentu inicjatywę przejęła drużyna z Bytomia. Postawa naszych chłopców była tak katastrofalna, że pod koniec III kwarty trener Majcherowicz zmuszony był do wzięcia przerwy na żądanie przy zaledwie 4-punktowym prowadzeniu tyszan. I choć obraz gry się poprawił, to nadal raziła w oczy nieskuteczność. IV kwarta wygrana po mękach 8:4, a cały mecz 37:28. W najważniejszych momentach najbardziej moglismy liczyć na “Żmudzika”, który chwilami samodzielnie walczył po obu stronach boiska z koalicą bytomskich zawodników. Mateusz zdobył w tym meczu 10 punktów, 7 dołożył Tobiasz Bernaś, a 6 Kacper Szczepanek.
Trzeba przyznać, że tak słabego występu w wykonaniu młodych tyszan dawno nie mieliśmy okazji oglądać. Dużo prostych błędów, nietrafionych rzutów osobistych, a przede wszystkim zmarnowanych okazji spod samego kosza, przełożyło się na najniższą w sezonie zdobycz punktową. Cieszy natomiast, że nawet przy gorszym dniu potrafiliśmy wygrać.
Co stało się w szatni pomiędzy pierwszym i drugim meczem zostanie na zawsze tajemnicą, ale widac było, że rozmowa poskutkowała. Na spotkanie z Czeladzią tyski zespół wyszedł odmieniony. Wróciła przede wszystkim agresja w obronie oraz dokładniejsza gra w ataku. Drużyna MOSM rządziła od pierwszej minuty. Koncertowo tyszanie zagrali drugą kwartę, którą wygrali 21:4. Ważnym elementem zespołu był Krzysiu Machała, który nie dość, że “wyłączył” z gry lidera Czeladzi notując na nim 3 przechwyty, to jeszcze sam zdobył 10 punktów w meczu. III kwarta może niezbyt skuteczna, ale wygrana w stosunku 6:0 spowodowała, że w ostatniej odsłonie na parkiecie mogliśmy oglądać zmienników Wiktora Żurawika, Piotrka Rakowskiego czy Adama Pogorela. Po ostatniej syrenie wynik na tablicy 42:12 dla MOSM Tychy. Po wygranej na twarzy trenera Majcherowicza pojawił się uśmiech i widac było dużę ulgę. “Najważniejsze są dwa zwycięstwa” – jak stwierdził. Ale trzeba przyznać, że bytomskie kosze były w tą sobotę dla naszych chłopców jak zaczarowane.
Tradycyjnie zapraszmy do pełnej galerii zdjęć z tego turnieju autorstwa Ani i Piotra Machałów.
Ostatni turniej zagramy 23 lub 24 kwietnia w naszej hali. Przeciwnikami będą drużyny z Cieszyna i Żor.