W dzień kobiet juniorzy MOSMu nie próżnowali, ponieważ do Tychów przyjechała drużyna z Prudnika, tamtejszy SMYK. Od samego początku tyszanie chcieli pokazać swoją wyższość i trafiali rzuty w 1 kwarcie na wysokiej skuteczności. Na nasze nieszczęście, goście odpowiedzieli tym samym. W pierwszej odsłonie zawodnicy urządzili kibicom prawdziwy konkurs trójek, który zakończył się jednopunktowym prowadzeniem przyjezdnych. Druga kwarta to zryw tyszan. Agresywna obrona, przy której SMYKi nie umiały się odnaleźć, a do tego seryjne dziurawinie kosza z szybiego ataku oraz po przechwytach, dały gospodarzom, aż 31 zdobych punktów w tej odsłonie i spokojne prowadzenie 51:38 do przerwy. Trzecia oraz czwarta kwarta to kontrolowanie wyniku. Trener Ditmer wykorzystał tą sytuację i wpuścił na boisko graczy rezerwowych. Gra momentami była napięta, przez co sędziowie “skarcili” tyskiego zawodnika, aż dwoma faulami technicznymi. Obie drużyny przestały się również szanować i zaczęły brutalnie faulować, co zaowocowało po 1 przewinieniu niesportowym dla każdego zespołu.Te wydarzenia nie miały jednak najmniejszego wpływu na wynik końcowy, a ten brzmi 92:79 dla MOSMu.
Na wyróżnienie w meczu zasługują zdobywca 19 pkt Artur Ziaja, zdobywca 14pkt – “nerwowy” Kamil Krajewski, który musiał zakończyć mecz wcześniej oraz autorzy 13pkt Tymuś Jarosz i Szymek Woźniak.
W imieniu zawodników dziękujemy bardzo za liczną frekwencję i zapraszamy 22 marca na mecz z Rybnikiem na zakończenie rozgrywek finału A!
/Wojdi/